Zatracona w melodii i głosie tego Austin'a doszłam do parku. Było tam cudnie! Dużo dzieci biegających za piłką, dwóch przystojniaków grających w kosza, budka z kawą i mnóstwo zakochanych. Mimo, że nigdy nie byłam zakochana to rozstanie z chłopakiem bolało mnie jak cholera. Postanowiłam kupić sobie kawę. Byłam na nogach od 6, a jest 17.47 więc trochę kofeiny mi nie zaszkodzi.
- Dzień dobry co podać?- zapytał jakiś chłopak.
- Latte małą.- uśmiechnęłam się do chłopaka. Był młody, może nawet w naszym wieku.
- Ty chyba nie jesteś stąd.- stwierdził trafnie.
- Yhy. Jestem z Polski.
- No to rzeczywiście Polskie dziewczyny są ładne.
- No ja stanowię wyjątek.
- Nie prawda.- ale on ma uśmiech.- Jestem Finn, a ty?
- Kate.
- Nie Polskie imię.
- To odpowiednik mojego imienia.
- A teraz wszystko jasne. Masz twoja kawa.
- Ile płacę.
- Na koszt firmy.
- Dzięki. Mam nadzieję, że się kiedyś spotkamy.
- Ja też.
Pożegnałam się i poszłam wzdłuż boiska od kosza. Było by okey gdyby nie te debile które rzucili mi w kubeczek piłką od kosza.
- Kurde.- zaklęłam po Polsku.
- Nic ci nie jest?- podszedł do mnie jakiś chłopak, na którego nawet nie spojrzałam.
- Urwało mi rękę, wiesz?
- Zabawna jesteś.- stwierdził drugi.
- Serio?- spojrzałam na nich i zgon. Ten co się pytał czy nic mi nie jest to Austin Mahone.
- Sorry, że naskoczyłam. Nic mi nie jest, ale mojej koszulce za to tak.- spojrzałam i miałam na niej plamę od kawy.
- To masz moją bluzę.- Austin podał mi ją.
- Mówisz serio? A jak ci ją oddam?
- Dasz mi swój numer i oddasz jak coś.
- Spoko. To daj telefon.- zrobił jak mówiłam i wpisałam mu cyferki.- Jak coś to dzwoń i dzięki Austin.
- Skąd znasz moje imię?- zdziwił się.
- Youtube.- uśmiechnęłam się.
- A jak masz na imię?
- Kate. Hej.- powiedziałam i poszłam do domu. Miałam banana na twarzy bo to co miałam na sobie miało cudny zapach.
Do domu doszłam szybko.
- O, a to co?- zapytała mama patrząc na bluzę.
- No bo ten Austin co go słucham nie chcący wylał na mnie kawę i dał mi swoją bluzę.
- O to słodkie, ale idź się przebrać bo za pół godziny będzie sąsiadka z synem.
- Lecę.- ale najpierw obejrzałam dom. Kuchnia z salonem, łazienka na dole, sypialnia mamy, moja łazienka, moja garderoba i na końcu mój pokój. Byłam pod wrażeniem tego wszystkiego. Cieszę się, że się przeprowadziłyśmy. Powąchałam bluzę i poszłam się przebrać. Ubrałam TO. Nie mam ochoty nas spotkania w tym momencie. Pograłabym sobie na gitarze czy coś. Ale nie. Miałam jeszcze chwilę dla siebie więc weszłam na facebook'a. To było tylko odpisanie na dwie wiadomości i obejrzeniu kilku zdjęć, a tu minęło 30 minut. Poszłam się poprawić i zadzwonił dzwonek. Mama poszła otworzyć, a ja zeszłam do niej.
- Dzień dobry Aniu.- powiedziała jakaś pani.
- Dzień dobry. Poznaj to Kate.
- Dzień dobry.- przywitałam się.
- Miło poznać to mój syn Austin.
- My się znamy.- zaśmiał się chłopak.
- A no to idźcie do pokoju Kate.- tak jak powiedziała moja mama zrobiliśmy.
od autorki: narazie może być? KOMENTUJCIE
wtorek, 30 kwietnia 2013
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Prolog
No cóż nie zawsze nasze życie jest magiczne i wspaniałe. Rozwód rodziców, rozstanie z chłopakiem i przeprowadzka. Najgorsze jest to, że przenoszę się z Polski do Los Angeles. Nie wiem czy oni uważają, że ja dam radę sobie w nowej szkole, nowym mieście i nowym kraju. Boję się, ale muszę to zrobić. Inaczej zostanę z ojcem, a tego bym nie chciała.
Jeszcze tylko pół godziny lotu i będę na miejscu. W słuchawkach lecą piosenki jakiegoś Austina Mahone. Nie wiem sama. Przegrałam je bo chłopak ma genialny głos.
- Kochanie nie jesteś zła?- zapytała mama.
- Nie, a czemu miałabym być?
- No bo wiesz..
- No nie wiem.- zaśmiałam się.
- Czy jesteś zła o to wszystko. O przeprowadzkę, o rozwód.
- Nigdy. Teraz dopiero jesteś szczęśliwa.
Do końca podróży nie gadałyśmy.
Nasz dom jest śliczny! Typowy nie za duży amerykański domek. To ja rozumiem. Był on w kolorze jasnego błękitu. Jednym słowem śliczny.
- Mamo..
- Nie podoba ci się.- posmutniała.
- Nie! Podoba się i to bardzo!- przytuliłam ją i weszłyśmy do środka. Nie patrząc na nic poszłam do swojego pokoju, rzucając swoje rzeczy na podłogę i przebrałam SIĘ.
- Mamo wychodzę!
- Okey, ale nie wracaj później bo nie mam zamiaru cię szukać, a przychodzą do nas sąsiedzi.
- Spoko.
Zmieniłam godzinę na pasującą do obecnej i wyszłam z domu. Włożyłam słuchawki do uszu i poszłam w stronę parku.
od autorki: nudne nudne i w ogóle ale zawsze coś xd KOMENTUJCIE
Jeszcze tylko pół godziny lotu i będę na miejscu. W słuchawkach lecą piosenki jakiegoś Austina Mahone. Nie wiem sama. Przegrałam je bo chłopak ma genialny głos.
- Kochanie nie jesteś zła?- zapytała mama.
- Nie, a czemu miałabym być?
- No bo wiesz..
- No nie wiem.- zaśmiałam się.
- Czy jesteś zła o to wszystko. O przeprowadzkę, o rozwód.
- Nigdy. Teraz dopiero jesteś szczęśliwa.
Do końca podróży nie gadałyśmy.
Nasz dom jest śliczny! Typowy nie za duży amerykański domek. To ja rozumiem. Był on w kolorze jasnego błękitu. Jednym słowem śliczny.
- Mamo..
- Nie podoba ci się.- posmutniała.
- Nie! Podoba się i to bardzo!- przytuliłam ją i weszłyśmy do środka. Nie patrząc na nic poszłam do swojego pokoju, rzucając swoje rzeczy na podłogę i przebrałam SIĘ.
- Mamo wychodzę!
- Okey, ale nie wracaj później bo nie mam zamiaru cię szukać, a przychodzą do nas sąsiedzi.
- Spoko.
Zmieniłam godzinę na pasującą do obecnej i wyszłam z domu. Włożyłam słuchawki do uszu i poszłam w stronę parku.
od autorki: nudne nudne i w ogóle ale zawsze coś xd KOMENTUJCIE
Subskrybuj:
Posty (Atom)