piątek, 10 maja 2013

2. Byłeś zakochany?

Poszliśmy do mnie do pokoju.
- Ładnie tu.- powiedział z tym pięknym uśmiechem.
- Dzięki.- odwzajemniałam gest i usiadłam na łóżku.
- Wiesz, że nie mieszkamy daleko?
- W sensie?
- Patrz.- pokazał mi na dom z naprzeciwka.- Ja mieszkam tam.
- Będę częstym gościem.- zaśmiałam się.
- Mi tam pasuje.- położył się obok mnie i patrzyliśmy w sufit.- Masz chłopaka?- wyskoczył tak z nienacka.
- Nie. Zerwaliśmy w Polsce.
- Przykro mi.
- A mi nie. Nawet go nie kochałam.  Zresztą nigdy nie byłam zakochana. A ty?

- Co ja? Nie mam dziewczyny.
- Byłeś zakochany?
- Jeszcze nie.- uśmiechnął się pod nosem.- Co jutro robisz?
- Nic, a co?
- Może wpadniesz do mnie? Będzie mój przyjaciel i moja kuzynka.
- Z chęcią, ale nie będę przeszkadzała?
- Oczywiście, że nie.- uśmiechnął się.
- To wpadnę.
- O 16 jak coś.- usiadłam i podkurczyłam nogi pod brodę.
- Coś się stało?- zapytał siadając obok mnie.
- Nie tylko, że przypomniało mi się, że jutro ja i mój chłopak mielibyśmy rocznicę.- nie wiem czemu, ale tak nagle mi się przypomniało. Na samo wspomnienie po policzku spłynęła samotna łza. On to zauważył bo otarł ją i mocno mnie przytulił.
- Dzięki, ale nie wiem po co to robisz.- powiedziałam cicho.
- Bo nie masz przyjaciół tutaj po za mną.- uśmiechnął się.
- Chcesz się ze mną zaprzyjaźnić?- spytałam.
- Jasne.- uśmiechnął się tak słodko.
- Dzięki.- wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
- Wiesz powiem ci, że miło się do ciebie przytula.-wyznał po cichu.
- Dzięki do ciebie też.
Gadaliśmy tak z dobre trzy godziny. Zaprzyjaźniliśmy się. Gadamy tak jakbyśmy znali się co najmniej dziesięć lat, a nie jakieś pięć czy cztery godziny. Jak poszli poszłam zjeść kolację.
- I jak ci się spodobała sąsiadka i Austin?
- Fajni.- na samą wzmiankę o chłopaku uśmiechnęłam się pod nosem.
- No widzę, te uśmieszki.
- Mamo! Skończ. A właśnie idę jutro do niego.
- Patrzcie, patrzcie jak ją wzięło.- zaśmiała się.
- Nie wiem o co chodzi.- zarumieniłam się. Zrobiłam sobie kanapki i herbatę i poszłam do siebie. Nie powiem, Austin jest przystojny, zabawny, utalentowany i miły. Taki wyjątkowy jak dla mnie. Szkoda, że pojutrze szkoło i nie będę mogła się z nim tak widywać, ale to nie zmieni faktu i będę się z nim widywać. Nie wiem czemu, ale coś mnie do niego ciągnie.
Po zjedzeniu poszłam się umyć i zachciało mi się spać. Wcześniej dostałam od niego sms'a: śpij dobrze ;* Austin.
Zaśmiałam się i odpisałam: teraz to na bank ;*
I zasnęłam.

Wstałam o 12 i poszłam na dół. Na stole była karteczka, że mama jest w pracy. Na obiad miałam ochotę na pizzę. Wyciągnęłam telefon i napisałam do Austin'a: masz ochotę na pizze? xd
Na odpowiedź długo nie musiałam czekać: czytasz mi w myślach xd
Także w szybkim tempie napisałam: to ja zamawiam i za godzinę u mnie.
spoko :D 
Schowałam telefon i poszłam się ogarnąć. Umyłam się i nałożyłam delikatny makijaż. Postanowiłam, że od razu założę coś w czym będę mogła iść do niego. Po długich namysłach założyłam TO. Spryskałam się swoimi perfumami i zadzwonił dostawca. Kiedy zeszłam otworzyć moim oczom ukazał się Austin z pudełkiem pizzy.
- Hej.- powiedział i dał mi buziaka w policzek.
- Hej.- zdziwiłam się na ten gest, ale spodobał mi się.


od autorki: może być? urywam bo nie chcę za dużo :>

wtorek, 30 kwietnia 2013

1. Urwało mi rękę

Zatracona w melodii i głosie tego Austin'a doszłam do parku. Było tam cudnie! Dużo dzieci biegających za piłką, dwóch przystojniaków grających w kosza, budka z kawą i mnóstwo zakochanych. Mimo, że nigdy nie byłam zakochana to rozstanie z chłopakiem bolało mnie jak cholera. Postanowiłam kupić sobie kawę. Byłam na nogach od 6, a jest 17.47 więc trochę kofeiny mi nie zaszkodzi.
- Dzień dobry co podać?- zapytał  jakiś chłopak.
- Latte małą.- uśmiechnęłam się do chłopaka. Był młody, może nawet w naszym wieku.
- Ty chyba nie jesteś stąd.- stwierdził trafnie.
- Yhy. Jestem z Polski.
- No to rzeczywiście Polskie dziewczyny są ładne.
- No ja stanowię wyjątek.
- Nie prawda.- ale on ma uśmiech.- Jestem Finn, a ty?
- Kate.
- Nie Polskie imię.
- To odpowiednik mojego imienia.
- A teraz wszystko jasne. Masz twoja kawa.
- Ile płacę.
- Na koszt firmy.
- Dzięki. Mam nadzieję, że się kiedyś spotkamy.
- Ja też.
Pożegnałam się i poszłam wzdłuż boiska od kosza. Było by okey gdyby nie te debile które rzucili mi w kubeczek piłką od kosza.
- Kurde.- zaklęłam po Polsku.
- Nic ci nie jest?- podszedł do mnie jakiś chłopak, na którego nawet nie spojrzałam.
- Urwało mi rękę, wiesz?
- Zabawna jesteś.- stwierdził drugi.
- Serio?- spojrzałam na nich i zgon. Ten co się pytał czy nic mi nie jest to Austin  Mahone.
- Sorry, że naskoczyłam. Nic mi nie jest, ale mojej koszulce za to tak.- spojrzałam i miałam na niej plamę od kawy.
- To masz moją bluzę.- Austin podał mi ją.
- Mówisz serio? A jak ci ją oddam?
- Dasz mi swój numer i oddasz jak coś.
- Spoko. To daj telefon.- zrobił jak mówiłam i wpisałam mu cyferki.- Jak coś to dzwoń i dzięki Austin.
- Skąd znasz moje imię?- zdziwił się.
- Youtube.- uśmiechnęłam się.
- A jak masz na imię?
- Kate. Hej.- powiedziałam i poszłam do domu. Miałam banana na twarzy bo to co miałam na sobie miało cudny zapach.
Do domu doszłam szybko.
- O, a to co?- zapytała mama patrząc na bluzę.
- No bo ten Austin co go słucham nie chcący wylał na mnie kawę i dał mi swoją bluzę.
- O to słodkie, ale idź się przebrać bo za pół godziny będzie sąsiadka z synem.
- Lecę.- ale najpierw obejrzałam dom. Kuchnia z salonem, łazienka na dole, sypialnia mamy, moja łazienka, moja garderoba  i na końcu mój pokój. Byłam pod wrażeniem tego wszystkiego. Cieszę się, że się przeprowadziłyśmy. Powąchałam bluzę i poszłam się przebrać. Ubrałam TO. Nie mam ochoty nas spotkania w tym momencie. Pograłabym sobie na gitarze czy coś. Ale nie. Miałam jeszcze chwilę dla siebie więc weszłam na facebook'a. To było tylko odpisanie na dwie wiadomości i obejrzeniu kilku zdjęć, a tu minęło 30 minut. Poszłam się poprawić i zadzwonił dzwonek. Mama poszła otworzyć, a ja zeszłam do niej.
- Dzień dobry Aniu.- powiedziała jakaś pani.
- Dzień dobry. Poznaj to Kate.
- Dzień dobry.- przywitałam się.
- Miło poznać to mój syn Austin.
- My się znamy.- zaśmiał się chłopak.
- A no to idźcie do pokoju Kate.- tak jak powiedziała moja mama zrobiliśmy.

od autorki: narazie może być? KOMENTUJCIE

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Prolog

No cóż nie zawsze nasze życie jest magiczne i wspaniałe. Rozwód rodziców, rozstanie z chłopakiem i przeprowadzka. Najgorsze jest to, że przenoszę się z Polski do Los Angeles. Nie wiem czy oni uważają, że ja dam radę sobie w nowej szkole, nowym mieście i nowym kraju. Boję się, ale muszę to zrobić. Inaczej zostanę z ojcem, a tego bym nie chciała.

Jeszcze tylko pół godziny lotu i będę na miejscu. W słuchawkach lecą piosenki jakiegoś Austina Mahone. Nie wiem sama. Przegrałam je bo chłopak ma genialny głos.
- Kochanie nie jesteś zła?- zapytała mama.
- Nie, a czemu miałabym być?
- No bo wiesz..
- No nie wiem.- zaśmiałam się.
- Czy jesteś zła o to wszystko. O przeprowadzkę, o rozwód.
- Nigdy. Teraz dopiero jesteś szczęśliwa.
Do końca podróży nie gadałyśmy.

Nasz dom jest śliczny! Typowy nie za duży amerykański domek. To ja rozumiem. Był on w kolorze jasnego błękitu. Jednym słowem śliczny.
- Mamo..
- Nie podoba ci się.- posmutniała.
- Nie! Podoba się i to bardzo!- przytuliłam ją i weszłyśmy do środka. Nie patrząc na nic poszłam do swojego pokoju, rzucając swoje rzeczy na podłogę i przebrałam SIĘ.
- Mamo wychodzę!
- Okey, ale nie wracaj później bo nie mam zamiaru cię szukać, a przychodzą do nas sąsiedzi.
- Spoko.
Zmieniłam godzinę na pasującą do obecnej i wyszłam z domu. Włożyłam słuchawki do uszu i poszłam w stronę parku.


od autorki: nudne nudne i w ogóle ale zawsze coś xd KOMENTUJCIE